Utrzymać równowagę. O harmonii w życiu zawodowym.

Written by Wanda
10/13/16 10:47 AM

Jakub Chabik

No dobrze, osiągnęliśmy sukces. Mamy dyplom wyższej uczelni, może nawet dwóch, w tym jednej zagranicznej. Na ścianie widnieje kilka certyfikatów zawodowych; w garażu stoi dobry samochód, a w książce adresowej znajdują się numery telefonu ludzi ze świecznika. Jesteśmy zapraszani na konferencje. Ludzie wokół nas spijają słowa z naszych warg: „tak, panie dyrektorze”; „oczywiście, pani dyrektor”, „zrobię to niezwłocznie”. To otoczenia daje nam przekonanie słuszności oraz kompletności naszej osoby.

Work_life_balance_rat_race

Czy to już wszystko? Zapytajmy siebie: co by się stało, gdyby te wszystkie artefakty zniknęły? Gdybyśmy nagle stanęli na ulicy, w tym co mamy na sobie, bez tytułów, pieniędzy i wpływów – czy nadal bylibyśmy szczęśliwi? Czy mielibyśmy dokąd pójść i – co ważniejsze – czy są ludzie, którzy ucieszą się na nasz widok, nawet jeśli staniemy przed nimi odarci z wpływów i dóbr materialnych?

Bądź zastępowalny

Naturalną cechą menedżera IT jest próba stania się niezastąpionym. Poniekąd wymusza to sama technologia: w większości branż działalność trwa 24 godziny na dobę i nie da się jej prowadzić bez działających systemów informatycznych. Działająca całą dobę technologia wymaga dostępnych całą dobę ludzi, ci zaś – menedżera na posterunku. CIO ma tendencję do myślenia o sobie jako o kimś, kto jest niezastąpiony i cały czas musi być dostępny pod mailem i telefonem.

To błąd. Człowiek niezastąpiony to człowiek, który nigdy nie ma weekendu, świąt i wolnych wieczorów. Nigdy nie może spokojnie obejrzeć występów szkolnych dziecka i pójść z małżonkiem do teatru. Jednocześnie człowiek niezastąpiony nigdy nie awansuje –na jego miejscu zrobiłaby się luka nie do pokrycia, więc może lepiej zostanie tam gdzie jest, prawda? Niezastąpionych boją się zarządy – mają świadomość, że w przypadku nagłego zdarzenia albo ich odejścia z pracy znajdą się w kropce. Niezastąpieni mają tendencję do zastępowania dialogu przemowami: przecież są niezastąpieni, więc wszystko wiedzą najlepiej. Rada pierwsza: nie bądź niezastąpiony.

Nie wychodź przed pracownikami

Podobno w azjatyckich firmach panuje dobry zwyczaj, żeby nie wychodzić przed szefem. Proponuję zwyczaj dokładnie odwrotny: wychodząc z pracy obejść pokoje i upewnić się, że jesteśmy ostatnim wychodzącym. A jeśli ktoś jeszcze pracuje, powiedzieć ciepłe słowo, upewnić się, że naprawdę musi zostać, że odbierze ten czas w formie wolnego. Długie godziny pracy kiedyś postrzegane były dowód zaangażowania w sprawy firmy. Dzisiaj mogą być znakiem niskiej efektywności zespołu. Warto się tym zainteresować – być może praca jest źle rozłożona, być może cele są nierealne. Może nawet środowisko pracy jest toksyczne, albo pracownik musi czekać na wieczorne godziny, aby w  ciszy móc się skoncentrować? Późna praca może być symptomem głębszych problemów, które – jeśli pozostaną niezaadresowane – odbiją się negatywnie na środowisku pracy.

night-owl-man-working-on-computer-at-night-picjumbo-com

Namawiam do niewychodzenia przed pracownikiem nie dlatego, żeby CIO siedział długo, a dlatego, by „wyganiał do domu” pracowników. Ale namawiam przede wszystkim do wychodzenia o rozsądnej godzinie. Przepracowany menedżer to nerwowy i nieefektywny menedżer. Szef informatyki, któremu podlegają dziesiątki, może nawet setki ludzi i infrastruktura warta miliony, nie może być człowiekiem rozchwianym i zmęczonym. Musi mieć umysł ostry jak brzytwa – w krytycznym momencie od szybkości jego myślenia i poprawności decyzji może zależeć los całego przedsiębiorstwa.

W IT duża część pracy ma charakter kreatywny. Człowiek przemęczony przestaje być kreatywny, staje się odtwórczy i zgorzkniały. Rozwiązania, które otrzymamy jako owoc pracy po godzinach, będą poprawne. W warunkach rynku i technologii AD 2016 potrzebujemy rozwiązań błyskotliwych. Rada druga: szanuj czas swój, szanuj czas innych.

Najważniejszy projekt roku

Jeśli zapytamy szefów informatyki jaki jest ich najważniejszy projekt roku, powiedzą pewnie o przebudowie infrastruktury, cyfryzacji segmentu biznesu albo wdrożeniu usług w chmurze. Ale najważniejszy projekt roku powinien być ich prywatny. Może to być dziecko, wymarzony urlop, studia podyplomowe, osiągnięcie sportowe, inicjatywa społeczna – byle było własne. First things first, jak mawiają Anglosasi.

Zaangażowanie w taki projekt – złożony, przygotowywany miesiącami, wymagający czasu, sił i środków, jest świetną odskocznią od spraw zawodowych. Przywraca równowagę w myśleniu: byłem/byłam na 100% w pracy, ale wychodzę z niej i teraz jestem na 100% przy własnych sprawach.

Taki projekt to okazja do nawiązania relacji innych niż rodzinne i biznesowe, poznania nowej dziedziny i spróbowania się w czymś zupełnie innym. Sukces takiego projektu to źródło wielkiej, pozazawodowej satysfakcji. Rada trzecia: w każdym roku prowadź jeden duży projekt pozazawodowy.

„Pay it forward”

Jednym z takich „najważniejszych projektów roku” może być działalność naukowa i społeczna. W dojrzałych społeczeństwa kultury zachodniej osoby sukcesu angażują się w działalność pro publico bono zakładając – całkowicie słusznie – że ich indywidualny sukces zawdzięczają po części środowisku, które ich ukształtowało. Wspierają fundacje, zakładają stowarzyszenia, współpracują z uczelniami, angażują się w działalność dobroczynną. W Polsce przez lata obowiązywał model „prywatyzacji szczęścia”; nie ma także dobrego odpowiednika zasady pay it forward: jeśli ktoś kiedyś ci pomógł, dług wdzięczności spłacasz pomagając komuś innemu, kto takiej pomocy potrzebuje.

Warto więc zapytać, czy szkoła za rogiem nie potrzebuje pomocy w ogarnięciu parku komputerowego. Może warto przy parafii otworzyć lekcje programowania dla uboższych dzieci? A może można zaangażować się w prace fundacji, która finansuje sprzęt komputerowy dla niepełnosprawnych? Nie ma z tego pieniędzy ani prestiżu, trzeba ponieść indywidualne wyrzeczenia – z drugiej strony, zostaje poczucie zrobienia czegoś dla kogoś innego niż ja sam i moi najbliżsi. A przy okazji – jak w przypadku działalności naukowej – poszerzyć zakres istniejącej wiedzy i dać informatyce „paliwo” do kolejnych innowacji, które przecież napędzają całą branżę. To przecież właśnie im zawdzięczamy sukces nasz oraz naszych koleżanek i kolegów z branży. Rada czwarta: daj kawałek siebie bez oczekiwania korzyści i wdzięczności.

Potęga „odpuszczania”

Obserwując CIO przez lata mam spostrzeżenie, że ci najlepsi – oprócz głębokiej wiedzy o technologiach i zarządzaniu, dobrej ręki do ludzi i umiejętności nawiązywania i utrzymania relacji – mają jeszcze jedną cechę osobowościową. To umiejętność odpuszczania – niestawiania na swoim, nieposiadania ostatniego zdania w dyskusji, puszczania mimo uszu nieprzychylnych uwag i tolerancji dla niedoskonałości podwładnych. Dojrzałość często idzie w parze z łagodnością, ta zaś pomaga w zarządzaniu ważną i złożoną częścią biznesu, jaką jest informatyka.

IT Business

Przez lata w modzie był szef stanowczy i dominujący; „twardy zawodnik”, który wchodził w zwarcia i je wygrywał. Ludzie, którzy wspinali przez szczeble kariery w burzliwej pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych z reguły mają twardą skórę, poobijane łokcie i podniesiony poziom testosteronu. Tymczasem dzisiejszy CIO bardziej powinien przypominać coacha. Nadal potrafi wejść w spór i go wygrać, ale starannie dobiera spory, w które wchodzi. Te drobniejsze po prostu odpuszcza – w imię spokoju swojego i zespołu, podtrzymania relacji i partnerstwa z biznesem oraz osiągania nadrzędnych, strategicznych celów. Rada numer pięć: naucz się odpuszczać.

Plan C

O ile w mediach pełno jest historii ludzi, którzy odnieśli sukces albo takich, którzy odeszli z korporacji i realizują własne marzenia, to niełatwo jest znaleźć historie wypalenia i porażki. „Byłem niezastąpiony, ale zbyt arogancki; wszedłem w konflikt z silniejszymi ode mnie. Zwolniono mnie. Myślałem, że szybko dostanę nową propozycję, tymczasem telefon milczał. Nie wypalił także plan B: założyłem własny biznes, ale nie rozwinął się” – próżno szukać takich historii w Harvard Business Review. Jeśli pojawiają się, to okraszone eufemizmami („restrukturyzacja”, „gap year”, „nowe wyzwania”). Ale rzeczywistość bywa brutalna i doradcy personalni, gdyby byli mniej dyskretni, mogliby opowiedzieć trochę historii ludzi, którzy przeszacowali siłę swojej marki i wartość na rynku menedżerów.

thumbnail (1)

Człowiek pozbawiony życia pozazawodowego w takiej sytuacji ryzykuje depresją i wypaleniem. Człowiek, którego świat poza firmą jest pełny i bogaty, po prostu kieruje energię w inną stronę. Podejmuje kolejną próbę i z uśmiechem na ustach czeka na to, co przyniesie los. A los łaskawy jest dla tych, którzy mają więcej optymizmu, świat widzą jako bogactwo możliwości i nie zakładają przepychania się łokciami jako jedynej strategii przetrwania. „Łowcy głów” zaś szóstym zmysłem czują, kto jest sfrustrowany, wypalony i zniecierpliwiony, a kto bierze oddech i za chwilę będzie gotów do jeszcze szybszego biegu.

Doradcy personalni mówią, że na stanowiska executives szukają osobowości. Człowiekowi, który 100% swojego czasu i energii oddał poprzedniemu pracodawcy, trudno będzie przekonać takiego doradcę, że posiada pasję, że jego życie pełne jest harmonii – czyli że posiada osobowość. Rada szósta: pamiętaj, że nic nie jest wieczne i kiedyś twoje życie obok pracy może być jedynym, które będziesz mieć.

W poszukiwaniu harmonii

Słowo kluczowe tego artykułu to harmonia. Człowiek jest pewną całością; jest w jego duszy miejsce na osiągnięcia zawodowe, jest miejsce na rodzinę, pasję, wiarę, dobro i relacje z innymi ludźmi. Gen. Polko, dowódca polskich wojsk specjalnych i misji zagranicznych, powiedział kiedyś: Nie jest istotne jak długo jesteś w danym miejscu, ważne, co po sobie zostawisz. Powróćmy jeszcze do myśli z początku artykułu: osobowość CIO promieniuje na całą organizację. Równowaga i harmonia w jego życiu oznacza równowagę i harmonię w organizacji, którą zarządza. Jeśli szanuje innych, jego podwładni szanują swoich ludzi, ci zaś – klientów, dostawców i kolegów. Jeżeli jest wyrozumiały, może liczyć na wyrozumiałość innych wobec swoich błędów. Jeśli tworzy angażującą, szczerą i otwartą atmosferę wśród najbliższych współpracowników, szczere i otwarte opinie z „dołów organizacji” będą docierać do jego ucha niezależnie od oficjalnych kanałów. Jeśli ufa innym, inni ufają jej czy jemu.

thumbnail (2)

 

CIO ma dwie marki, o które musi dbać. Jedna jest marka jego firmy – zapewniając funkcjonowanie środowiska informatycznego, zapewnia harmonijny rozwój swojego biznesu i satysfakcję klientów. Drugą marką jest on sam. Harmonia i równowaga w jego życiu pomaga utrzymać wartość ich obu.

O równowadze i poszukiwaniu harmonii w życiu zawodowym i prywatnym będziemy mieli okazję dyskutować podczas najbliższego spotkania naszej społeczności CIONET Poland Annual Event What’s Next 2016. Zapraszamy!  whatsnextpoland.cionet.com

 

 

Subscribe by Email

No Comments Yet

Let us know what you think