Jakub Chabik
Informatyka to piękna, ale kapryśna pani. Z jednej strony – oferuje swoim adeptom ciekawa zadania, dobre życie i aktywne uczestnictwo w cywilizacyjnej zmianie. Z drugiej – jest zmienna jak mało która dziedzina. Nie przypomina autostrady, a raczej wzburzone morze. Szukając analogii do kariery informatyka, sięgnijmy więc do poradnika dla surferów i poszukajmy tam inspiracji: co zrobić, aby utrzymać się na fali?
Wszystkie poradniki do surfingu zaczynają od deski. Miękka dla początkujących, twarda dla zaawansowanych; dłuższa na większe fale, krótsza na mniejsze. Przekładając to na język kariery informatyka: krytycznie oceń siebie samego na rynku pracy. Na dobry początek warto zastanowić się, do jakiej „ligi” należymy jako IT Executive. Czy są to „początkujący i obiecujący”, czy może „z branżowym doświadczeniem”, a może „doświadczony, gotowy na następny krok”? Czy nasze cele to stanowisko w zarządzie, w biznesie, czy może to samo co do tej pory, ale w większej firmie? Czy nasze silne strony to znajomość technologii, czy może umiejętność zaspokajania potrzeb biznesowych?
Kiedy już odpowiemy sobie na to pytanie, warto spozycjonować się na tle konkurencji – spróbować wykonać kilka działań, które mają na celu realną weryfikację własnej pozycji na rynku pracy. A więc - odpowiedzieć na ogłoszenie – nawet jeśli nie mamy zamiaru zmienić pracy. Spojrzeć na własny profil na portalach społecznościowych okiem rekrutera. Przejrzeć ogłoszenia „łowców głów” pod kątem własnych celów (pamiętając wszakże, że znaczna część stanowisk IT Executives w obiegu otwartym nigdy się nie znajdzie).
Efektem tego kroku powinny być: dostosowanie swojego wizerunku w sieci do własnych celów kariery; świadomość, co pokazuje się po wpisaniu naszego nazwiska w Google; identyfikacja własnego potencjału na rynku pracy oraz inwentaryzacja silnych i słabych stron. Czyli – odpowiednia deska na wody, na których przyjdzie nam surfować.
Czas na krok drugi: czyli rozpoczęcie surfowania. AD 2016 znaczna część atrakcyjnych stanowisk jest obsadzanych przez tzw. network, czyli nieformalne lub półformalne kontakty. W ankiecie CIONET networking wskazany został przez ponad 75% uczestników i zdecydowanie wygrał w konkurencji na najbardziej efektywny sposób szukania pracy. W pierwszym rzędzie należy zidentyfikować, jak nasza „marka” funkcjonuje wśród osób, które obsadzają atrakcyjne dla nas stanowiska lub rekomendują na nie.
Warto w tym miejscu także zastanowić się nad geografią rynku pracy. Lokalny rynek może nie przynieść odpowiednich ofert. Czy jesteśmy gotowi na zmianę? Jeśli tak – w jakim zakresie? Czy omówiliśmy temat z rodziną? Czy praca zdalna wchodzi w grę, a jeśli tak – w jakim zakresie? W Polsce rynek pracy IT jest najatrakcyjniejszy w trzech miastach: Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. „Druga liga” to pozostałe ośrodki metropolitalne: Trójmiasto, Poznań, Łódź, aglomeracja śląska, Rzeszów, Lublin. Ale całkiem możliwe jest znalezienie atrakcyjnej pracy poza metropoliami, np. w dużym zakładzie przemysłowym zlokalizowanym na uboczu utartych rekrutacyjnych szlaków.
Coraz atrakcyjniejszą i realniejszą alternatywą jest praca za granicą: którymś z europejskich centrów biznesu (Londyn, Frankfurt, Paryż) albo dynamicznych metropolii bliższego (Zatoka Perska) albo jak i dalszego Wschodu (Chiny, Wietnam, Malezja). Zwłaszcza w tej drugiej grupie wzrost gospodarczy jest niewspółmiernie szybszy niż w Polsce, polscy fachowcy mają dobrą markę, zaś problemy, przed którymi stają tamtejsze przedsiębiorstwa, my już jakiś czas temu rozwiązaliśmy i możemy podzielić się doświadczeniami. Aż 42% menedżerów informatyki ankietowanych przez CIONET wskazała, że zaczynają spływać do nich oferty związane z wyjazdem za granicę.
Bardzo ważnym, acz niedocenianym źródłem informacji o atrakcyjnych (zwłaszcza międzynarodowych) stanowiskach, jest sekcja „Kariera” na stronach internetowych dużych firm. W odróżnieniu od portali z pracą, na stronach firm ogłaszane są również najwyższe i najatrakcyjniejsze. Nawet jeśli część z nich jest obsadzona przed ogłoszeniem i jedynie czyni zadość korporacyjnym formalizmom, to zgłoszenie swojej kandydatury pomoże zaistnieć w świadomości rekrutera i może otworzyć drzwi na inne stanowisko.
Zacznijmy ten akapit od paru gorzkich słów na temat rzeczywistości: pracy dla informatyków jest wiele, ale praca dla menedżerów IT to towar względnie rzadki. Stanowisk nie ma zbyt wiele, ich pula rośnie stosunkowo wolno – o ile informatyków potrzeba coraz więcej, o tyle liczba najatrakcyjniejszych stanowisk kierowniczych jest względnie stała. Wiele firm preferuje menedżerów „z własnego chowu”, na dodatek z każdym kolejnym rokiem pojawiają się nowi aspirujący do tych ról. Tak więc – o dobre stanowisko trzeba „zawalczyć” – i to na długo przedtem, zanim stanie się w jakiekolwiek szranki.
Koniecznością jest więc stałe funkcjonowanie w świadomości rekruterów oraz potencjalnych pracodawców. Wyróżnić się z tłum można na wiele sposobów – dobrym pomysłem jest np. prowadzenie specjalistycznego blogu, włączanie w dyskusje (a zwłaszcza: inicjowanie dyskusji) na LinkedIn, podsyłanie ciekawych materiałów ze specjalistycznym komentarzem na Facebookowe grupy dyskusyjne. Nie do przeceniania są wystąpienia na konferencjach – zwłaszcza zabierając głos na temat praktycznych doświadczeń biznesowych. To ten kanał i te kwalifikacje uczestnicy ankiety CIONET wskazywali jako najważniejsze.
Trzeba pamiętać o grupach docelowych. Jeśli nasze ambicje to stanowisko CIO, to zatrudniającym jest z reguły CEO, czasem CFO, wraz z szefem lub szefową HR. Ci ludzie nie bywają na specjalistycznych konferencjach informatycznych – więc kreowanie własnego wizerunki poprzez uczestniczenie w nich nie ma większego sensu. Sens ma natomiast występowanie na konferencjach branżowych, z opisem konkretnego, zrealizowanego przedsięwzięcia.
Wróćmy do dwóch rozpoczętych już wątków. Atrakcyjnych stanowisk IT Executive generalnie jest niewiele. Na rynek wchodzą nowe pokolenia osób ze średniego szczebla menedżerskiego spragnionych kariery „w wyższych sferach”. Technologia zmienia się szybko, a sukcesy osiągnięte wczoraj, jutro już nie będą robić na nikim wrażenia.
W komedii „Poszukiwany, poszukiwana” jest scena, w której Marysia (w tej roli fenomenalny Wojciech Pokora) pyta, kim z zawodu jest mąż. „Mój mąż z zawodu jest dyrektorem” – odpowiada tamta z wyraźną satysfakcją. Oczywiście są zapewne stanowiska, na których rekruterzy szukają „z zawodu dyrektorów”, czyli osób znających się na zarządzaniu i niczym więcej. Ale można z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że na większości atrakcyjnych stanowisk menedżerów IT milej widziana będzie osoba, która dobrze radzi sobie z technologiami informatycznymi, biegle się w nich porusza, a te, które dla danej branży lub firmy są kluczowe, rozumie więcej niż dał półstronicowy opis z executive summary.
Dlatego jedna z najważniejszych rad dla menedżera IT brzmi: pozostawaj w kontakcie z technologią. Oczywiście obowiązkowo trzeba rozumieć główne trendy, które co rok podaje Gartner w postaci słynnej krzywej. Ale dobrze jest dwie, trzy technologie zdać dogłębnie. Bill Gates, kiedy już zarządzał jedną z największych firm na świecie, nadal tworzył fragmenty rozwiązań informatycznych dostarczanych przez firmę. Podobnie dzisiaj robią Mark Zuckerberg i Elon Musk. Każdemu IT Executive dobrze zrobi zaprząc się raz na jakiś czas do inżynierskiego zadania i zapoznać się realnie z tym, co przyniosły zmiany ostatnich kilku lat. Jeśli zrobi to poprawnie – pytanie rekrutera o big data czy technologie mobilne będzie mógł poprzeć własnymi doświadczeniami. Menedżer zatrudniający podczas rozmowy od razu wyczuje, czy ma do czynienia z praktykiem.
Bez tego ryzykuje znalezienie się na półce „z zawodu dyrektor” – a stamtąd bardzo ciężko się wyrwać. Na stanowisko techniczne niechętnie zatrudnia się osoby o nadmiernych kwalifikacjach. Menedżerskiego bez wiedzy technicznej też nie dostanie. Przerwa w karierze będzie w każdym rokiem działać bardziej na jego niekorzyść. Aby zapełnić lukę musi założyć własną działalność konsultingową. Śledząc kariery byłych CIO widzimy często ten wzorzec. Zawsze warto zastanowić się, czy to człowiek, który silnie poczuł się na własnym i realizuje swoje marzenie, czy też wyrzucony na aut „z zawodu dyrektor”.
Aż 75% z ankietowanych przez nas menedżerów na pytanie o kolejną pracę odpowiada „stanowisko CIO w innej firmie. Wiadomo, na kadrach z filmów surferzy zawsze płyną pewnie na wielkich falach, a wzburzone morze ledwie liże stopy pewnie trzymające się deski. Menedżerowie informatyki zaś zawsze pną się w górę. Rośnie im odpowiedzialność, zespół, zarządzany budżet, siła osobistej marki, osobiste wpływy oraz prestiż w środowisku.
W rzeczywistości zaś wygląda to różnie. Każdy, kto w życiu odniósł sukces wie, że wymagał on wyrzeczeń i podejmowania ryzyka. Prawdziwie wielkie i inspirujące kariery są pokręcone, pełne niespodziewanych skoków w bok i kroków w tył.
Jeśli coś można doradzić menedżerowi IT naprawdę od serca, to będzie „wyjdź ze swojej strefy komfortu, napręż się i zacznij robić to, czego jeszcze nigdy nie robiłeś / nie robiłaś”. Na krótką metę przyniesie to więcej pracy, niepewność, może nawet cierpienie; na dłuższą – repozycjonuje na rynku pracy i potwierdzi markę człowieka kreatywnego, innowacyjnego i gotowego na nowe wyzwania. Z dużym prawdopodobieństwem pomoże w karierze, ale – co ważniejsze – da mnóstwo energii życiowej, rozszerzy perspektywę i horyzonty, pozwoli uzyskać nowe kontakty i poznać nowe środowiska.
Radę tę zwłaszcza warto dać menedżerom po czterdziestce. Ich wiedza powoli się starzeje, oni sami są mniej skłonni do kompromisów dotyczących np. miejsca zamieszkania albo wynagrodzenia, a jeszcze są za młodzi na odcinanie kuponów od dawnych zasług i spokojny etat za nieduże pieniądze na jakiejś uczelni albo w urzędzie. Jesteś menedżerem w firmie? Załóż własną! Masz za sobą karierę u dostawców informatyki? Przejdź do odbiorców! Od 10 lat robisz głównie systemy ERP? Porzuć to, zajmij się chmurą! Przed tobą jeszcze dobre 20 lat funkcjonowania na rynku pracy, może więcej; jeśli nie nabędziesz nowych kwalifikacji, za kilka lat może być z tobą marnie.
Surferze, cofnij się, poćwicz na mniejszych falach, z inną deską, w innym miejscu, z innymi ludźmi – a zobaczysz, że nawet najbardziej wzburzone morze nie będzie ci straszne.
Comments (1)